czwartek, 14 lutego 2013

5. Przekleństwo


Słonce znajdowało się na horyzoncie, świeciło niemiłosierne, ale shinobi, którzy właśnie toczyli walkę, byli chronieni przez duże korony drzew, przed tymi promieniami. Każdy walczył ze swoim przeciwnikiem, nikt nie dawał za wygraną. Zielona trawa uginała się pod ich ciężarem. I w tym właśnie momencie spojrzał za siebie słysząc głuchy jęk. Zielona trawa zmieniła swój kolor na czerwony, ciało kunoichi próbowało stać i dalej walczyć , ale nie dawała rady. Patrzył na to nie wierząc własnym oczom. Jej krew była wszędzie, spojrzał na swoje ręce, jej ciało nagle znalazło się w nich, a ona leżała półprzytomna, ledwo żywa, ale z uśmiechem. Na jej łagodniej twarzy gościł uśmiech a wargi poruszały się co chwilę chcąc coś wydukać. Chciał ją przytulić, ale zniknęła. Na rękach pozostała tylko krew i jej zapach, tylko tyle pamiętał. Jej zielone oczy zaczynały powoli znikać z jego pamięci. Nie pamiętaj już jej zapachu, jej śmiech był ledwo dosłyszalny w zakamarkach umysłu. Spojrzał przed siebie , widział tylko ciemność, pustkę i żal. Nagle ciężko dysząc z łóżka podniósł się kruczowłosy mężczyzna. Jego kruczoczarne włosy poprzyklejały mu się do twarzy, z której spływały kropelki potu. W jego oczach można było dostrzec Sharingan. Jego oddech był nierównomierny, serce biło szybko. Westchnął po czym usiadł na łóżku spuszczając nogi na podłogę. Przejechał dłońmi po twarzy i spojrzał na zegarek. Była czwarta rano.  Przeniósł swój wzrok na zdjęcie, które stało na komodzie. Było na nim czworo shinobi. Jego dawna drużyna , która od sześciu lat nie istnieje. Wziął ramkę z starą fotografią do ręki po czym przejechał delikatnie palcem po szybce. Czasami zastanawiał się co by się stało, gdyby nie wyruszali na tą misje. Odłożył delikatnie zdjęcie i wstał kierując się w stronę wielkiej szafy, z której wyciągnie coś co nada się na trening. Wziął jakieś czyste ubrania i bieliznę po czym ruszył w stronę łazienki. Po jakiś 20 minutach ubrany i odświeżony opuścił swój pokój. Mieszkał w starej posiadłości Uchiha wraz ze swoją drużyną jastrzębia. Uciekł z wioski , wrócił jakieś dwa lata temu. Nigdzie nie mógł odnaleźć swego brata, zabił Orochimaru, zemścił się także na nim. Później wraz z nową drużyną szuka kryjówki swojego brata i nareszcie gdy udało mu się go zabić, myślał o powrocie do domu, ale ostatnie słowa Itachiego” uratuj ją” , a później cała prawda która została przed nim zatajona. Ale mimo wszystko wybaczył, nie potrafił zabić tych wszystkich za których była wstanie oddać życie. Gdyby żyła czy zmienił by zdanie, czy zginęła by wtedy z jego rąk? Nie dowie się nigdy, nigdy więcej. Czuł się w pewnym stopniu winny że odszedł do zdrajcy wioski i że jego nauczycielem była osoba, która zabiła jego przyjaciółkę z drużyny. Minęło już sześć długich lat, a oni wraz z Naruto nie mogli zapomnieć. Wychodząc z domu szedł w stronę pola treningowego, gdzie codziennie, jak nie mieli misji trenował sam, albo z Naruto. Zabijali tym nudę, a Hokage nie chciała ich za często wysyłać na misję. Gdy doszedł na miejsce ujrzał blondwłosego Shinobi, po którym spływały kropelki potu. Oznaczało to że też nie mógł spać, zawsze gdy zbliżała się rocznica to oni obydwoje nie mogli zasnąć, lub mieli koszmary.
-Długo już trenujesz?-zapytał podchodząc do niego i zasiadając przy jednym z trzech słupków.
-Nie wiem, nie pamiętam kiedy się tu znalazłem, jakoś tak samo mnie przywiało- odpowiedział przestając walić rękoma w kłodę i zasiadając obok przyjaciela. Odkręcił wodę i zaczął ją sączyć.
-Sześć lat co? Nawet nie wiem kiedy to minęło- powiedział cicho Sasuke patrząc na drzewo wiśni. Nie wiadomo czemu i jak, ale po jej śmierci na tym polu gdzie zawsze trenowali, na polu numer 3 wyrosło drzewo wiśni. Jego płatki zawsze miały ten niesamowity kolor, nawet zimą zdarzyło się że kwiaty trzymały się na tym drzewie, jakby ona patrzyła na nich, obserwowała ich i chroniła. Spojrzał po chwili na swojego przyjaciela i uśmiechnął się lekko. Znów byli najlepszymi przyjaciółmi i już nie kłócili się jak kiedyś. Mimo że zdarzały im się kłótni to wydorośleli trochę. Choć do dziś wiedział że najbardziej zmienił się Naruto. Po jej śmierci stał się bardziej pewny siebie. Wymagał od siebie jeszcze więcej. Stał się jeszcze bardziej silniejszy, jego duch był tak samo silny jak ciało.
-Byłaby wspaniała panią hokage- powiedział po chwili Naruto. Uchiha spojrzał na niego z niezrozumieniem w oczach.- gdyby żyła została by panią Uzumaki- uśmiechnął się w stronę przyjaciela pokazując mu białe ząbki. Uchiha cicho się zaśmiał w wypowiedzi kolegi. No tak mimo wszystko próbowali ukryć jakoś żal do samych siebie że nie potrafili wtedy nic zrobić.

 Siedział na skale patrząc na rzekę która tak płynęła uspokajając Jego i wyciszając jego mózg. Zawsze tu medytował i próbował uspokoić się i wymyślić kolejną taktykę. Zerwał się nagle i już miał sięgać do kabury z kunai, ale był zbyt wolny, ponieważ jakaś postać stała tuż przed nim z wymierzoną kataną w jego stronę. Prychnął cicho i spojrzał na napastnika. Niska osoba, w płaszczu, zakapturzona. Po wzroście , małych barkach i drobnej dłoni wywnioskował że to kobieta, bardzo dobrze wyszkolona shinobii do zabijania.
-Spokojnie Amii , nie jest groźny- usłyszał głos , a po chwili ujrzał kolejną postać, tym razem ujrzał Jego twarz . Był to dość tęgi mężczyzna , włosy niebieskie lekko potargane. Dziewczyna momentalnie opuściła broń i wyminęła go nie zwracając na niego już większej uwagi. Zerknął na nią. Podeszła do rzeki i zamoczyła w niej jedną dłoń, a potem druga. Rzeka po chwili zrobiła się czerwona.
-Kim jesteście?- w końcu odezwał się ów chłopak zwracając się do starszego mężczyzny bo coś przeczuwał ze dziewczyna nie jest zbyt rozmowna.
-Nie martw się dzieciaku, zaraz stąd odejdziemy, tylko się napoimy- odpowiedział starszy mężczyzna , ale mimo swych słów nie ruszył się nawet o krok, cały czas uważnie przyglądał się młodzieńcowi. Kobieta po chwili wstała i znów przeszła obojętnie koło niego. Jej chód był cichy, nie wyczuwalny. Nie czuł także jej czakry, a jej obecność też była dziwna. Gdyby nie stała przed nim , mógłby powiedzieć śmiało że dziewczyny tu nie ma bo nie wyczuwa jej.
-Mui- odezwała się i spojrzała na niego podając mu sakiewkę z wodą. Jej głos był taki delikatny, spokojny , ale także chłodny.  Przyglądał jej się z zaciekawieniem, gdy nagle odwróciła się w jego stronę . Podniosła jedną rękę i skierowała ją w jego stronę.
-Jinchiriki- powiedziała cicho , a chłopak na te słowa drgnął. To było nie możliwe , przecież on nie wyczuwał żadnej potężniej czakry.
-Nie dziś, wracajmy, żegnaj chłopcze- odezwał się starszy mężczyzna i zniknął w płomieniach. Dziewczyna chwilę stała i przyglądała mu się po czym sama zniknęła między płomieniami. Odkrywając kawałek jej porcelanowej skóry na twarzy. Po chwili wpatrywania się w miejsce gdzie przed chwilą zniknęła tajemnicza kobieta i jej starszy znajomy, wyczuł to czego się obawiał. Czakra Naruto i Sasuke, kierowali się w jego stronę. Po chwili dotarli do niego i bacznie mu się zaczęli przyglądać, gdyż nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi, tylko dalej przyglądał się w miejsce gdzie zniknęła owa dwójka.
-Shikamaru?- usłyszał i dopiero wtedy się ocknął. Spojrzał na swoich przyjaciół z pytającą miną.
-Wiesz babunia cię szuka- powiedział blondyn zakładając ręce za głowę. Sasuke się nie odezwał, tylko bacznie przyglądał dziwnemu zachowaniu kolegi. Był jakby zamyślony i do tego co chwilę zerkał za siebie jakby coś tak widział.
-Co jest?- odezwał się  w końcu brunet. Nara spojrzał na niego i pokręcił przecząco głową mówiąc tylko ciche ”nic” .  Nie mógł z nimi o tym pogadać , ale dobrze się dla niego  składało że Hokage go szuka. Bez żadnego słowa wyminął zdezorientowanych przyjaciół i ruszył w stronę wioski. Cały czas się zastanawiał skąd ta dziewczyna wiedziała że Uzumaki się zbliża. Nawet On nie był wstanie wyczuć Jego czakry, mimo iż tak doskonale ją znał. Gdy tylko znalazł się w gabinecie hokage rozejrzał się , a potem podszedł nieco bliżej.
-Jest misja, potrzebny mi dobry taktyk, a więc idealnie się na….- nie dokończyła, bo zainteresował ją wyraz twarzy chłopaka. Był zamyślony, jakby w ogóle nie słuchał tego co mówiła, a  także na jego twarzy malowała się coś czego nie mogła odczytać.
-Tsunade-sama, jest coś o czym muszę ci powiedzieć- odparła i szybko jej opowiedział o dwóch postaciach spotkanych nad rzeką, nie zagłębiał się bardzo o tym mężczyźnie, ale o tej kobiecie, która bardzo go zaintrygowała.
-I co z tego, jest sporo osób które potrafią wyczuwać czakrę.- odparła siadając na krześle i zakładając ręce przy brodzie. Wiedział że nie zainteresuje jej tym tak bardzo, ale to co najważniejsze skrywał jeszcze w sobie. Kącik jego ust uniósł się lekko.



Znów stała i przyglądała się jak z jego ręki ginie kolejna osoba. Kolejne cierpienia w kolejnej wiosce. Nie potrafiła już odróżnić czy zostają zabijane kobiety, dzieci czy mężczyźni. Mui stał wyciągając ostrze z kolejnej ofiary i oblizując koniuszek miecza. Uśmiechnął się triumfalnie w jej stronę i zaczął zbliżać chowając miecz do pochwy.
-Powinnaś się czasem zabawić- odparł wskazując ręką na dzieci które stały w roku chatki i patrzyły na nich zapłakane.
-Kazał przyprowadzić sobie młode, które wykazują chęć zemsty- odparła olewając jego wcześniejsza wypowiedź. Nie przepadała za jego morderczą naturą, ale nie pozwoliłaby nikomu go skrzywdzić. Był dla niej jak ojciec. Zawsze był przy niej, chronił ją i opiekował się nią od dziecka.
-Ami jak zwykle poważna- odparł mijając ją i wychodząc z chatki, jak zwykle zabawiał się ,a  potem robotę zostawiał jej. Westchnęła cicho po czym podeszła do dwójki dzieci. Ściągnęła kaptur a jej malownicze oczy spojrzały na dzieci. Kucnęła przy nich i lekko się uśmiechnęła. Mimo iż miała uśmiech na twarzy, jej oczy dalej były zimne. Dzieci jak zaczarowane spojrzały na nią, po czym wyciągnęły do niej dłonie i wtuliły się w nią. Nie rozumiała tego, mimo iż mogłaby zabić każdego to gdy tylko pokazywała swoją twarz każdy uznawał ją za kruchą i bardzo słabą istotkę. Nienawidziła swojego drobnego ciała. Jej twarz była przekleństwem, jej oczy i włosy także. Wyglądała jak mała bezbronna dziewczyna, a tak naprawdę potrafiła zabić bez żadnego ale. Wychodząc z domku z dziećmi u boku, założyła kaptur na głowę i ruszyła w stronę gromadki dzieci, które stały koło wielkiego drzewa , wyrośniętego na środku całej wioski.
-to wszystkie- odparła po czym wyciągnęła probówkę z wodą zza paska i znów kucnęła. Wylała ją na kamień po czym przygryzła kciuk a potem przyłożyła krwawiący palec do wody.
-Koniec- odparła gdy w wodzie ujrzała kobietę o jasnej cerze i zielonych włosach. Spojrzała na nią wesoło i klasnęła w dłonie.
-A więc kierujcie się w stronę Kiri-gakure, za dwa dni- po tych słowach twarz kobiety zniknęła, a Ami wstała spojrzała na dzieci, które trzymały się blisko jej byle by tylko nie zostać same gdzieś z Muim. Kiwnęła głową po czym ruszyła przed siebie, nie musiała nic mówić, dzieci już zostały potraktowane Gnnjutsu i bez słowa ruszyły za nią.



Czuła jak złość po prostu w niej emanuje. Jej pięści były zaciśnięte a w głowię pojawił się chaos. Mimo  że Shikamaru wyszedł od niej jakieś 30 minut temu to nie mogła opanować złości. Jego słowa dalej miała w swojej głowię i zastanawiała się co on robił niedaleko wioski. Spojrzała jeszcze raz na księgę bingo i ujrzała jego twarz z tym jego uśmieszkiem. Jego niebieskie włosy jak zwykle były w nieładzie, a blizna pod jego prawym okiem szpeciła jego twarz. Gdy był młodszy był szpiegiem akatsuki, ale gdy organizacja została rozwiązana z przyczyny śmierci wszystkich członków, myślała że on też zginął. A teraz jeden z jej shinobi mówi jej że widział go niedaleko wioski. Zaczęła martwić się o swojego blondwłosego podopiecznego, wiedziała że jeśli on tu się kręci to na pewno szuka bestii.

poniedziałek, 11 lutego 2013

4. Śmierć


Biegł ile sił w nogach co chwilę zerkając na dziewczynę na jego rękach. Była nieprzytomna, ale co chwilę poruszała się czując ból który przeszywał jej ciało. Przeklinał w myślach na wszystko, a w szczególności na siebie. Przecież obiecał sobie chronić słabszych a w szczególności swoją drużynę, a ona była jej częścią. Przestała się zachowywać jak irytująca małolata i zaczęła treningi dość solidne. Zawsze trzymali ją z tyłu by była bezpieczna , a gdy im coś się stanie , by miała dość dużo czakry by ich uleczyć. Zawarli z Naruto obietnice, że zawsze będą ja chronić o dbać o nią, bo jak na razie to ona dbała o nich cały czas. Chroniła ich i pewnie gdyby nie ona już dawno leżeli by w piachu. Spojrzał w  bok gdzie ujrzał blondyna z krwawiącym ramieniem. Nie przejmował się tym bardzo ,teraz patrzył tylko na dziewczynę w rękach przyjaciela. Ten zawsze roześmiany chłopak wyglądał teraz jak zbity pies. Jego najlepsza przyjaciółka, była ledwo żywa, sam miał ochotę wziąć ją na ręce i jeszcze szybciej zaprowadzić do konohy, ale wiedział że każdy groźniejszy ruch i jej rany zaczną krwawić jeszcze bardziej.
-Sakura-chan- powiedział cicho i nie spodziewał się odpowiedzi, ale jakie było ich zdziwienie gdy spojrzeli na nią i miała otwarte oczy i uśmiech na twarzy.
-Naruto…. Ta.. Smutna twarz ,…. Do ciebie… nie pasuje-powiedziała robiąc lekkie przerwy by złapać oddech, ciężko jej się oddychało.
-Nic nie mów, nie przemęczaj się- tym razem odezwał się karooki. Wolał żeby nie męczyła się za bardzo. Chwilę milczała przyglądając im się , a po chwili usłyszeli jej cichy śmiech.
-Naruto obiecaj że zostaniesz hokage i przypilnujesz żeby nie pochłonęła go zemsta dobrze
-Ale Saku…
-Obiecaj- krzyknęła czego po chwili żałowała bo z jej ust wydobyła się stróżka krwi.
-Obiecuje- kiwnął głową, musiał obiecać. Dziewczyna więcej się nie odezwała, nie mogła. Choćby chciała coś powiedzieć to wiedziała ze gorzko tego pożałuje. Nie czuła w ogóle nóg , a jej ręce też powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Spojrzała ostatni raz na chłopaka który ją niósł i z uśmiechem powoli zaczynała zamykać oczy. Była zmęczona i wszędzie czuła ból. Teraz miała po prostu ochotę zasnąć.


Odkąd dostała wiadomość o swojej uczennicy, od razu postawiła cały szpital na nogi, by byli gotowi z każdej chwili przyjąć ciężko rannego pacjenta. Sama udała się do bramy głównej i tam oczekiwała przybycia shinobi. Z każdą nową minutą oczekiwania była coraz bardziej zdenerwowana. Co chwilę spoglądała w stronę wyjścia wioski, a po chwili znów wracała do przyglądania się swoim butom. Shizune w szpitalu była w gotowości , sala była już przygotowana, teraz liczył się tylko czas. Po chwili znów spojrzała w stronę bramy i ujrzała osoby na które tyle czekała, wyszła kawałek i czekała aż podbiegną pod bramę, mimo że było to kilka sekund, ona myślała że trwa to wieczność. Widziała krew na ciele Sasuke, która na pewno nie była jego, gdyż miał on tylko kilka zadrapań i nic poważniejszego. Naruto także wyglądał na całkiem zdrowego, z wyjątkiem jego ręki. Byli tylko w  trójkę co oznaczało że reszta postanowiła dokończyć misję. Gdy tylko znaleźli się już na terenie wioski, Uchiha z niechęcią , ale oddał dziewczynę jednemu z medyków, który po chwili wraz z Tsunade zniknęli im z pola widzenia.
-Też powinniście się udać do szpitala- powiedziała jakaś starsza kobieta, która została z nimi. Miała brązowe włosy upięte w koka i okulary na nosie. Była jedną z pomocnic Shizune w szpitalu.
-Ale co z Sakurą- krzyknął blondyn. Nie obchodził go teraz swój stan zdrowia tylko przyjaciółki.
-Wybacz, ale teraz nie jestem w stanie ci nic powiedzieć, udajmy się do szpitala , gdzie opatrzę wasze rany, po czym poczekacie i sama czcigodna wam przekaże wiadomości- mówiła spokojnie, lecz stanowczo. Jej twarz nie wyrażała nic poza zmęczeniem, które pewnie doskwierało jej cały dzień. Chłopcy spojrzeli na siebie, po czym niechętnie poszli za niebieskooką kobietą.


Gdzieś daleko od kraju ognia, w krainie gdzie zawsze była pochmurna pogoda, a deszcz nigdy nie ustępował swojego miejsca znajdowała się kryjówka wielu przestępców. Nikt nigdy nie wypytywał o poprzedniego władcę wioski bo po co? Skoro teraz ludziom też żyło się bardzo dobrze. Mieli gdzie mieszkać i za co żyć, a ich teraźniejszy władca dbał o ich dobro. Był też anioł który strzegł ich i zawsze miał na wszystko oko. W czasie takiej ulewy normalni ludzie by nie wychodzili na zewnątrz, ale tutaj byli już do tego przyzwyczajeni. Każdy dzień tak wyglądał, jakby niebo płakała za to co się z tym światem dzieje. Małe dzieci bawiły się w kałużach, zaś dorośli pracowali lub spacerowali. Nikt nawet nie spostrzegł dwóch mężczyzn przyodzianych w czarne płaszcze z kapturami na głowach. To była codzienność, że ktoś kto miał dość wojen witał do ich wioski, gdzie żyło się spokojnie. Mimo wszystko gdy wypytywali o Boga lub anioła ludzie stawali się podejrzliwi.
-Dziewczyna została praktycznie śmiertelnie ranna, tylko cud może ją teraz uratować, do wioski razem z nią wyruszyli posiadacz demona i Uchiha.- osoba , która właśnie skończyła swój monolog spojrzała na towarzysza ,a raczej towarzyszkę.
-Kazał ją na razie obserwować, ale podąża już za nimi. Myślę że psychika demona nie wytrzyma odejścia jednej z jego przyjaciół a wtedy będzie łatwiejszym celem.- odparła kobieta melodyjnym głosem. Mężczyzna spojrzał na nią z lekkim uśmiechem po czym wszedł za nią do wielkiego budynku.Gdy tylko znaleźli się w środku można było ujrzeć więcej osób, tym razem opatulonych w czarne płaszcze , ale z dodatkami czerwonych chmurek. Gdy tylko ów mężczyzna i kobieta ściągnęli przemoczone czarne płaszcze od razu założyli swoje identyfikatory Akatsuki.
-O Kakuzu wróciłeś- wtrącił jakiś blondyn, przewracając w dłoniach jakąś kukiełkę z gliny- widzisz Sasori-sempai to jest prawdziwa sztuka- tym razem odwrócił się do swojego towarzysza i pokazując mu kukiełkę z gliny , która przypominała Itachiego , po chwili zrobiła wybuch i małe zamieszanie na stolę. Jego wzrok utkwił przez chwilę w znienawidzonym przez siebie Karooki, ale gdy nie zobaczył żadnej zmiany w jego wyrazie twarzy, zrezygnowany westchnął i oparł się o swoje krzesło.
-Przestańcie się wygłupiać, mamy zadanie- krzyknęła kobieta o niebieskich włosach. Po jej słowach w pomieszczeniu pojawił się mężczyzna, dość wysoki o pomarańczowych włosach , a w twarzy miał pełno kolczyków. Gdy tylko mężczyzna pojawił się w pomieszczeniu, rozmowy ucichły i każdy patrzył w jego stronę.
-Orochimaru ułatwił nam zadanie, więc teraz wasza kolej-po tych słowach na twarzach niektórych pojawiły się szatańskie uśmieszki. Nikt już nic więcej nie powiedział, każdy zajął się tym co zostało mu przydzielone.


Patrzył tępo w ścianę, na której była wywieszona tabliczka a obok niej dioda, który zawiadamiała o tym czy sala jest wolna czy zajęta. W tym momencie świeciło się na czerwono, a pewien blondyn już nie mógł wytrzymać tego oczekiwania. Co chwilę wstawał krążył po korytarzu po chwili siadał , siedział chwilę i znów wstawał. Było to już powoli trochę męczące ,dla jego przyjaciela, który ciągle siedział i patrzył to na drzwi od Sali operacyjnej to na Uzumakiego.
-Babunia mogła by się pośpieszyć- wydukał w końcu oparty o ścianę. Zrezygnowany zjechał po niej w dół patrząc na swoje stopy. Po chwili zobaczyli jak lekarze wychodzą z Sali, ale hokage jeszcze nie. Nikt nic nie powiedział, nawet nie spojrzeli na dwóch chłopców , którzy w tym momencie wyczekiwali odpowiedzi na swoje pytania. Ominęli ich i wrócili do swoich zajęć. Znów spojrzeli w stronę Sali, ale światełko dalej świeciło się na czerwono, lecz po dziesięciu minutach zaświeciło się na zielono, a z sali wyszła z nieciekawą miną wnuczka pierwszego. Spojrzała na chłopców, którzy niecierpliwie czekali na jej pierwsze słowo.
-Chciałabym was widzieć w moim gabinecie za chwilę-odparła nerwowo po czym zaczęła oddalać się od Sali w której odbyła się operacja. Wcześniej jednak zamknęła ją tak że nikt nie miał do niej wstępu oprócz niej samej. Zdziwieni chłopcy spojrzeli po sobie po czym z niewiedzą ruszyli zaraz za blondynką.


Siedziała w swoim gabinecie i patrzyła co chwilę to na blondyna, to na karookiego. Wiedziała co chce im przekazać, ale nie wiedziała od czego zacząć. Westchnęła cicho i już miała się odezwać, gdy ktoś ją uprzedził.
- Babuniu, długo jeszcze? Chciałbym jak najszybciej zobaczyć Sakurcie—powiedział Naruto wyszczerzając swoje białe ząbki i zakładając ręce za głowę. Nie przejęła się bardzo tym jak ją nazwał, ale co chciał zaraz uczynić. Przygryzła delikatnie wargę i spuściła wzrok.
-Co z nią ?- warknął delikatnie Sasuke w jej stronę. Wyczuł z jej zachowania że jest coś nie tak. Uzumaki nie bardzo wiedząc o co mu chodziło spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
-Naruto, ty nie możesz jej teraz zobaczyć- odparła spokojnym tonem, układając sobie w myślach co ma powiedzieć.
-Nie martw się, posiedzimy chwilę i zaraz od niej pójdziemy, przecież nie będzie zła- odpowiedział znów z wielkim uśmiechem.
-Ona już nigdy nie będzie na ciebie zła- nie wiedziała czy blondyn zrozumiał, ale Uchiha wyszczerzył na nią oczy i zaczął ciężko oddychać.
-Obudziła się? Powiedziała że już więcej na mnie nie krzyknie?- Naruto cieszył się w tym momencie jak dziecko. Po chwili poczuł uderzenie z tyłu głowy i z wyrzutem spojrzał na swojego przyjaciela.
-Sasuke idio…- nie dokończył. Jego niebieskie tęczówki teraz nie mogły uwierzyć w to co widza. Jego kolega z drużyny, miał spuszczoną głowę i dłonie zaciśnięte w pięści, a w jego oczach można było ujrzeć obawę.
-Spóźniliśmy się- tylko tyle zdołał wydukać po czym spojrzał na blondyna. Ten na początku nie kumał, ale po chwili znów zwrócił wzrok ku Hokage i znów na Karookiego. Jego twarz momentalnie spoważniała, a ręce które trzymał za głową spoczęły wzdłuż tułowia.
-Oba-chan.- szepnął cicho z niedowierzaniem w oczach.
-Gomen, zrobiłam co mogłam.- tylko tyle zdążyła jeszcze wydukać po czym gestem dłoni pokazała im żeby wyszli, bo sama nie ma ochoty już o tym rozmawiać. Zabroniła im jeszcze odwiedzać tamtą sale, nie chciała żeby zobaczyli to. Gdy tylko opuścili jej gabinet spojrzała za okno i zamyśliła się na chwilę czy dobrze zrobiła. Nie potrafiła jej uratować , ale on dzięki swojemu Kekkei Genkai mógł przedłużyć jej żywot o tyle by można było ją uratować. Wiedziała że źle zrobiła, ale nie mogła pozwolić jej umrzeć. A do tego będzie żyć z tym kłamstwem do końca swoich dni.

3. Obawa


Nikt nie mógł u wieżyc własnym oczom,Sakura obroniła tę dziewczynę z którą zawszę się kłóciła o jednego chłopaka .Różowłosa tylko przeklęła siarczyście pod nosem i próbowała wstać ale coś jej nie wyszło, upadła na ziemię i ciężka dysząc usiadła. Patrzyła teraz jak przeciwnik przed którym uratowała Ino zbliża się do niej z uśmieszkiem na ustach.
-Kuso.!-powiedziała cicho i sięgnęła po kuna i, lecz nie mogła znaleźć swojej torby, teraz była bezsilna i czuła że traci wszystkie siły. To było coś okropnego. Popatrzyła w stronę Ino, lecz ta miała już nowego przeciwnika, Każdy był zajęty walką z kimś innym ,a ona nie miała nawet siły się już uleczyć. Znów spojrzała w stronę swojego przeciwnika ,był coraz bliżej ale po chwili opadał bezwładnie na ziemię. Popatrzyła na swojego wybawcę który już po chwili trzymał ją w swoich objęciach. Nie wierzyła własnym oczom uratował ją Sasuke Uchiha ,przyjrzała mu się teraz z bliska był taki opanowany .Z ledwością go widziała nie kontaktowała powoli ze światem aż w końcu zemdlała.
Widział że przygląda mu się przez chwilę a potem traci przytomność. Przeklął w myślach, ponieważ zauważył że ona traci strasznie dużo krwi. Miał jej pełno na rękach i bluzce, skurczysyn trafił w czuły punkt ,jeżeli czegoś nie zrobią ona się wykrwawi .Nie mieli dużo czasu, potrzebny był medyk, a jednym jakim był to Sakura, no i Ino ale ona jest dopiero początkująca.
-Cholera!-Krzyknął w myślach. Przykucnął przy drzewie i położył przy nim Sakure. Zauważył Ino która zakończyła  walkę ze swoim przeciwnikiem właśnie.
-Ino chodź tu szybko-krzyknął ,ta od razu zareagowała i podbiegła do niego. On wskazał na Sakure .
-Spróbuj jej pomóc ja was osłaniam.
-Ale ja jestem dopiero początkującym medykiem.
-Pośpiesz się ja idę pomóc reszcie ,musimy ją zaprowadzić do wioski.
Ona tylko kiwnęła głową że się zgadza i zaczęła uleczać Sakurę resztkami swojej czakry.
Ninja z innej wioski zostało niewielu więc mieli szanse na wygraną. Szybko podbiegł do Kakashiego i powiedział mu o stanie Sakury, ten nie dając dokończyć uchiha szybko uaktywnił chidori i zaczął wszystkich wybijać po kolei .Sasuke po chwili do niego dołączył. Po kilku minutach większość nie żyła a inni uciekli.
-Sakura-chan,sakura-chan powiedz coś-krzyczał Naruto klękając nad dziewczyną której z ust płynęła krew, oddychałam z trudnością. Przeciwnik trafił blisko serca więc miała szczęście że jeszcze żyje.
-Naruto Sasuke, musicie szybko wrócić z Sakurą do wioski ,my dokończymy misje.
-Hai-krzyknęli oboje.Naruto chciał wziąć Haruno na ręce, lecz gdy tylko wykonał gwałtowny ruch z jej ust wyleciało więcej krwi. Zaczął panikować, więc Sasuke musiał wziąć ją szybko od niego. Gy tylko ustalili wszystko do razu ruszyli w stronę wioski.
Cały czas klnąc pod nosem, wysłał tylu ludzi by ich zabić ,a i tak oni wygrali, Ale usłyszał też dobre nowiny ,zabili chyba jedną, więc jeśli Sasuke będzie chciał się zemścić też na zabójcy tej dziewczyny to na pewno przyjdzie do niego po więcej mocy. Uśmiechnął się szatańsko do siebie by po chwili zakrztusić się własną krwią. To dziś znów zmieni swoje ciało, by znów stanąć na nogach i móc dalej eksperymentować. On będzie kiedyś najpotężniejszym człowiekiem w świecie schinobi ,musi tylko dostać to czego pragnie od kilku lat. Ciało Uchiha.
Biegli najszybciej jak mogli, ale nie dało się ,ponieważ przy gwałtownych ruchach z ust Sakury wypływała czerwona ciecz. Nieśli ją na zamianę ,ale przy tej szybkości dotrą pod wieczór do wioski, a wtedy może być już za późno.
-Sasuke daj teraz ja ją poniosę-powiedział spokojnie Naruto ,chciało mu się płakać ale teraz nie może okazywać słabości. Musi być silny i pomóc przyjaciółce.
-No dobra teraz trochę ty ,ale jej nie upuść-powiedział ostatnie słowo trochę ironicznie.
-bardzo śmieszne -odparł Naruto biorąc Sakurę z rąk kruczowłosego. Biegli coraz szybciej ponieważ stan różowłosej się pogarszał nawet przy najmniejszym ruch.
Siedziała na swoim fotelu i rozmyślała nad wieloma sprawami. Dziś wydarzy się coś złego ponieważ wygrała dziś sporą sumkę jak była w jakimś kasynie. Czekała na swym stanowisku czujna jak nigdy i obawiała się że może to być coś złego. Nagle do jej biura wbiegła zdyszana brunetka.
-Shizune do jasne ciasnej nie strasz mnie i puka się jak byś nie wiedziała.!-krzyknęła Tsunade jak to miała w zwyczaju.
-Tsunade-sama ważna wiadomość od Kakashiego...
-No mów co się stało że tak wleciałaś jak tornado.?
-Naruto i Sasuke wracają do wioski..
-A to dlaczego
-Daj mi skończyć Hokage,oni wracają z umierającą Sakurą....

2. Misja


Ranek nad konohą zapowiadał się bardzo słonecznie, trójka młodych geninów stała właśnie pod bramą czekała na swojego sensei'a który znów się spóźniał. Naruto z nudów zaczął krążyć w kołka wydając z siebie jęki typu „gdzie on jest” „znów się spóźnia” „niech do diabli”. Nagle tuż koło niego pojawił się Kakashi.
-Yo dzieciaki
-Yo sro ,możemy iść?-rzekł trochę podirytowany tym wszystkim blondyn.
-Oho ktoś tu jest nie sosie, i nie możemy jeszcze iść ponieważ czekamy na drużynę Asumy, gdyż hokage stwierdziła że dla jednej drużyny jest to za niebezpieczna misja.
-Co? babunia chyba ostatnio przesadza z sake. Przecież mamy donieść tylko jakiś głupi zwój.
-Naruto ,Tsunade-sama powiedziała mi że to bardzo ważny zwój i możemy zostać zaatakowani przez ninja innych wiosek gdzie Suna ma wrogów.-powiedziała spokojnie Sakura.
-To idziemy do suny?-zapytał niebiesko oki.
-No tak ,sensei wam nie mówił-zapytała patrząc w stronę Hatake.
-No tak jakby zapomniałem-powiedział Kakashi drapiąc się w głowę, Sakura pokręciła tylko głową w trakcie desperaty .Już po chwili czekania pojawiła się drużyna 10 Asuma ,Shikamaru Choiji Ino(niestety xD).Blondynka pierwsze co zrobiła to rzuciła się na Uchihę piszcząc przesłodzonym głosem "Sasuke-kun"On tylko zrzucił z siebie natrętną dziewczynę i prychnął. Sakura widząc tę scenkę zachichotała cicho.
-Dobra skoro jesteśmy już wszyscy to możemy ruszać-powiedział Kakashi i ruszył przed siebie, Reszta drużyny 7 i drużyna 10 ruszyła za nim. Misja jak na razie przebiegała spokojnie, nikt ich nie zaatakował ,a nawet nikogo nie spotkali po za jakimiś leśnymi zwierzętami. Naruto bardzo się nudził i gadał jak najęty, nikt go nie słuchał ale i tak strasznie ich denerwował swoim zachowaniem.
-Zamkniesz się idioto? Sakura powiedz coś swojemu chłopakowi.-Ino nie wytrzymała już tego i krzyknęła z poirytowaniem pierw w stronę blondyna a potem w stronę Sakury.
-Ale mi się nudzi-narzekał dalej Naruto, szczerze to miał gdzieś żę blondynka go upominała.
-To se kurde znajdź jakieś zajęcie.
-Ino on już znalazł sobie zajęcie-powiedziała spokojnie zielonooka.
-Tak a niby jakie?
-Denerwowanie ciebie!
Blondynka teraz się zdenerwowała jeszcze bardziej tak że jej twarz stawała się czerwona, chciała coś powiedzieć do Haruno ale tuż przed jej nosem przeleciał schuriken.
Wszyscy się natychmiast zatrzymali i popatrzyli w stronę skąd nadleciała broń i zaczęli się rozglądać we wszystkie strony by wypatrzeć wroga. Nic nie było widać bo zaczęło się już powoli ściemniać. Nagle zza drzewa wyszedł jakiś mężczyzna w podeszłym wieku i uśmiechnął się chytrze. Naruto od razu zrzedła mina, cieszył się bo myślał że będzie ciekawa walka a tu wychodzi jakiś staruszek. Kakashi od razu uaktywnił scharingan i wyszedł przed wszystkich, coś mu się nie podobało w tym staruszku( nie to na pewno nie to że był w samych majtkach xD).Staruszek zrobił krok w przód.
-Dzieciaki pójdzie łatwo-każdy się bardzo zdziwił tymi słowami, ale potem zrozumieli. On miał tylko ich zbadać ilu ich jest i czy będzie łatwo. Zza drzew zaczęli wyskakiwać różni ninja. Z tego co wywnioskowali byli oni z wioski dźwięku.
-Kuso-krzyknął Sasukei popchnął Ino która stała i patrzyła się na jakiegoś ninja który chce ją zabić. Wylądowali razem na ziemi ,klęczał koło niej.
-Uważaj Ino-warknął wiej stronę ,przestraszył się na chwilę i popatrzył w stronę gdzie stała Sakura. Nie było jej tam, zaczął się rozglądać i zauważył ją walczącą u boku Naruto.Odetchnął z ulgą i zaczął powoli wzrokiem szukać Shikamaru.
-Sasuke-kun dziękuję-powiedziała Ino ze strachem w głosie. On tylko prychnął i zostawił ją samą ,kierował się teraz w stronę Nara by uzgodnić z nim jakiś plan. Shikamarunie walczył tylko coś obliczał, szybko do niego dotarł.
-Jakiś plan-zapytał osłaniając go by nikt mu nie przerwał.
-Jakie to beznadziejne, mam kilka teorii jak można by pokonać tylu przeciwników, ale musimy działać szybko bo Ino nie doszła do siebie a Sakura ma coraz mniej siły. Są dziewczynami i to jeszcze medykami więc powinniśmy je trzymać dalej od walki.
Sasuke pokiwał głową na tak i znów spojrzał w stronę Naruto, mimowolnie się uśmiechnął widząc szczęśliwego blondyna który nie wydawał się ani trochę zmęczony. Uśmiechnął się i po czym spojrzał na Nare i już po chwili nie było go koło niego, tylko zjawił się by pomóc przyjaciołom. Starał się walczyć tak by nikt nie zranił za bardzo Ino i Sakury,
-Daj se spokój, poradzę sobie-powiedziała Sakura już trochę podirytowana jego zachowaniem.
-Jesteś medykiem nie możesz być ranna i widać że jesteś już trochę zmęczona-odezwał się po chwili milczenia.
-Nie jesteś mi tak potrzebny jak Ino-odezwała się z sarkazmem w głosie.
Nie wiedząc o co jej chodzi spojrzał w stronę blondynki. Faktycznie wyglądało to nieco komicznie ,walczyła tylko z jednym ninja i patrzyła na niego piorunującym wzrokiem bo on ściął jej trochę końcówek włosów. Sasuke tylko westchnął z poirytowania. Znów wrócili do walki, każdy miał swojego przeciwnika, nawet Shikamaru przestał rozmyślać nad planem i zaczął walczyć z ninja z wioski dźwięku. Zdążył ustalić że mogą być oni wysłannikami Orochimaru i chcą przetestować Sasuke, albo komuś bardzo z tamtej wioski zależy na tym zwoju. Zaczęło się robić coraz bardziej niebezpiecznie, ninja dźwięku ciągle przybywali ,a Konoha była wyczerpana. Nawet Uzumaki miał powoli dość, cieniste klon jutsu którego używał co chwilę strasznie go wyczerpało .Stanęli wszyscy obok siebie.
-I co Shikamaru?-zapytał zdyszany Asuma.
-Beznadzieja-mruknął do siebie, ale wszyscy go usłyszeli-zastanawiałem się nad kilkoma sposobami by ich pokonać ale one nie wypalą bo ich jest coraz więcej jakby się rozmnażali(oj czy on nie wie że trochę trwa za nim dziecko bo urodzeniu urośnie xD).
-To faktycznie beznadziejnie, ale ja ich pokonam -krzyknął Naruto i znów ruszył do walki. Mimo iż pokonał najwięcej wrogów i był najbardziej poszkodowany to nie miał zamiaru odpuścić. Sasuke się uśmiechnął i dołączył do blondyna a za nim różowowłosa dziewczyna. Team 7 nie miało zamiaru się poddawać ani teraz ani nigdy. Ino jak zwykle pomyślała że Sakura się opisuję przed Sasuke ,więc ona też nie chciała być gorsza więc postanowiła walczyć. Nie stała teraz bezczynnie ale pomagała im. Napierał na nią jakiś mutant, był ogromny .Nie miała szans z kimś takim, była strasznie zmęczona odbieraniem ataków na siebie. W pewnym momencie potknęła się o wystający korze z ziemi i upadła na tyłek. Pisnęła cicho, widziała jak mężczyzna uśmiecha się przez maskę. Uniósł katanę do góry by po chwili ją wbić w jej ciało. Nie chciała na to patrzeć zacisnęła powieki i ścisnęła ręce na trawię. Nic nie poczuła, czyżby ktoś ją uratował. Może Sasuke, uśmiechnęła się lekko i otworzyła oczy. Uśmiech od razu zrzedł jej z twarzy a pojawiło się przerażenie. Nie nie uratował ją Sasuke, zrobił to ktoś inny, ktoś po kim by się tego nigdy nie spodziewała ,w oczach pojawiły się łzy.S łowa uwięzły jej w gardle ,nie wiedziała co teraz ma zrobić.
-Sa...ku...ra.

1.Nudny dzień


Nad konohą pojawiło się słońce, które oświetlało puste uliczki miasta. W gabinecie hokage toczyła się rozmowa między dwoma osobnikami. Ich rozmowa dotyczyła jednej z drużyn można było to wywnioskować po tym że chcieli przydzielić geniną jakąś trudną misje.
-Wiem Tsunade-sama że w nich wierzysz ale to jeszcze dzieci.
-Dobrze wiem co robię, a w ogóle brakuje mi Joninów.
-Nie jestem do końca przekonany ale się zgodzę.
-Dobrze, a więc jutro drużyna kakashiego od bramą o 6.
-Hai-powiedział i zniknął w kłębach dymu. Hokage wstała z swojego fotela i podeszłą do okna <mam nadzieję że dobrze robię>
Jadła właśnie śniadanie, zastanawiając się co będzie dziś robić. Nie chce jej się samej trenować, a chłopcy zapewne jeszcze śpią. Postanowiła że po śniadaniu uda się do hokage ,może ona będzie miała dla niej coś do roboty. Gdy skończyła jeść ,naczynia wstawiła do zlewu pozmywała po czym wzięła jakąś karteczkę i napisała na niej list do matki by się nie martwiła. Wyszła z domu, a wiosenny wiatr wiał w jej stronę bawiąc się jej różowymi włosami. Były one krótkie ,ale dużo lepiej się z nimi czuła. Zawsze wolała mieć krótkie włosy ale zapuściła je dla Sasuke gdy się dowiedziała że woli dziewczyny z długimi włosami. Ale zostały ścięte by go uratować .Doszła do gabinetu swojej mentorki i lekko zapukała ,po usłyszeniu cichego wejść weszła do środka.
-Ohayo Tsunade-sama
-Witaj Sakuro-odparła Hokage z uśmiechem na ustach.
-Chciałam zapytać czy nie ma pani dla mnie coś do roboty.
-Mogłabyś chociaż chociaż skorzystać z wolnego ale po co lepiej pracować.
-Eh no już tak mam, więc co?
-No dobrze mam kilka spraw papierkowych możesz mi pomóc.
Sakura na tę słowa bardzo się ucieszyła i zaraz można było zobaczyć jak obie porządkują papiery.
W tym czasie w domu blondyna było słychać krzyki rozpaczy. Jego dom wyglądał jakby przeszło tu tornado, Naruto siedział bardzo smutny w kuchni pomiędzy opakowaniami ramen.
-Mogę przysięgnąć że zostawiłem jedno na śniadanie!-krzyczał rozpaczliwie-a może je zjadłem-teraz zapytał sam siebie.
Dalsze jego rozpaczanie przerwał dzwonek do drzwi, chłopak z niechęcią wstał z podłogi i podszedł do drzwi.
-Co do cho...-Nie dokończył bo przed jego nosem pojawiła się reklamówka z której bardzo ładnie pachniało.
-CO ty tu robisz -zapytał po chwili widząc Sasuke.
-Przyszedłem na śniadanie, a potem możemy iść potrenować-odpowiedział wchodząc do mieszkania Naruto.
-Ale ja mam pustą lodówkę-powiedział wyprzedzając Sasuke.
-Wiem słyszałem rozpacz dlatego wstąpiłem do Ichiraku  po ramen i przyszedłem do ciebie-pokazał mu reklamówkę.
Naruto zrobił oczy wielkie jak pięć złotych po czym odebrał od niego reklamówki i zrobił miejsce na stole. Chłopcy zaczęli spożywać jedzenie, w pewnym momencie gdy Naruto skończył jeść spojrzał podejrzliwie na swojego p[przyjaciela.
-Przyznaj się przysłała cię Sakurcia?
-Niby po co?
-No bo to ona mi zawsze przynosi śniadanie, ale wierzę że sam na to wpadłeś bo ona specjalnie dla mnie gotuję.
-Sakura gotuje dla ciebie?
-No jej kuchnia jest przepyszna-na samą myśl Naruto ciekła ślinka z ust.
-Dobra skończ marzyć i ubierz się idziemy potrenować
Blondyn dopiero teraz zauważył że jest w samych bokserkach, podrapał się po karku i już po chwili można było zobaczyć dwóch chłopaków idących w stronę pola treningowego. Nawet gdy nie ćwiczyli lubili przesiadywać w tym miejscu, tu poznali sensei'a Kakashiego i tu stali się pełnoprawną drużyną 7.Dobrze pamiętają gdy Naruto został przywiązany do słupka, a Sakura złamała zakaz i go nakarmiła. I to właśnie w taki sposób zdali test i stali się geninami. Gdy doszli do trzech słupków ni stąd ni zowąd pojawił się Hatake.
-Yo chłopcy
-Coś chyba poknociłem ale dziś zdaje mi się nie mamy treningu-powiedział Naruto myśląc(chyba udając że myśli dop autorki)
-Tak dobrze mówisz, ale jutro mamy misje więc chciałem wam powiedzieć że jutro pod bramą o 6 rano oki doki?
-A co to za misja?-tym razme pytanie padło z ust Uchihy.
-Dostarczyć pewne zwój do wioski wodospadu.
-Eee nudy, myślałem że coś poważniejszego.
-Debilu jesteśmy geninami i ty chcesz poważniejszą misje-Sasuke też wolałby jakąś lepszą misje ale cóż.
-Że jak do mnie powiedziałeś idioto?
-Głąb
-Pacan
-Do Pacanowa to się koziołek matołek wybierał.
-A ten no ten tego.
-Ten tego to jest jak się dwa geje...
-Możecie przestać-Kakashi się widać już zdenerwował zachowanie chłopców. Spojrzeli na niego złowrogo bo właśnie przerwał im zabawę.
-A Sakurcia już wie?-zapytał z entuzjazmem Naruto
-Wie Tsunade na pewno jej przekazała.
-Eh a chciałem ją zaprosić na ramen.
-No nic dzieciaki ja już spadam Narka-i zniknął w kłębach dymu.
Oni tylko spojrzeli na siebie po czym zaczęli walczyć, by potem iść do domu i przyszykować się na jutrzejszą misje.
Sakura właśnie opuściła gabinet hokagei kierowała się w stronę pola treningowego gdzie miała nadzieję spotkać swoich przyjaciół. Po drodze wstąpiła jeszcze do Ichiraku by kupić im coś do jedzenia, bo po treningu na pewno są głodni. Gdy doszła na miejsce bardzo się ucieszyła bo zobaczyła ich jak leżą pod drzewem. Chciała podejść tak by jej nie zauważyli ale wiedziała że to jest nie możliwe.
-Cześć chłopcy.
-Sakura-chan ohayo-krzyknął jak zwykle uradowany Naruto widokiem swojej przyjaciółki. Naruto przyjął pozycje siedzącą, a Sasuke poszedł w jego ślady mrucząc pod nosem nie zrozumiałe „cześć"
-Nawet gdy mamy wolne wy i tak trenujecie-uśmiechnęła się do nich i podała im jedzenie
-Dziękuję Sakurciu, no widzisz my to jesteśmy tacy już no wiesz
Sakura zaczęła się cichutko śmiać
-Wiem wiem znam was dość długo by wiedzieć.
-Ale ty też nie jesteś święta-tym razem odezwał się Sasuke z chytrym uśmieszkiem
-Jak to?-nie rozumiała jego słów.
-Choć mamy wolne ciebie też korci by pomóc Tsunade
-Heh prawda.
Team 7 śmiało się i wygłupiało jakby mieli po 6 lat. Gdy zaczęło się ściemniać chłopcy odprowadzili Sakure do domu by jej ktoś czasem nie porwał po drodze a potem udali się do swoich domów by spakować się na misję i położyć spać by wstać rano wypoczętym.

Prolog


Shinobi to osoba która ma w życiu wiele celi. Jest to osoba która musi potrafić zabijać z zimną krwią i nieważne czy zabija mężczyznę, kobietę czy nawet dziecko. Najważniejszym celem jest obrona wioski i jej mieszkańców, a także hokage ,osoby która panuje w wiosce.
Konoha-Gakure inaczej mówiąc wioska liścia położona w kraju ognia. Wioska ta ma wiele sprzymierzeńców, ale wrogów też posiadają. To właśnie tu 13 lat temu wydarzyła się tragedia, lis o dziewięciu ogonach zaatakował wioskę, niszcząc wszystko. Czwarty Hokage Minato Namikaze uratował wioskę pieczętując lisa w ciele dziecka z świeżo odciętą pępowiną. W ciele własnego syna, wiele ludzi pytało dlaczego? Proste bo wierzył w niego i w to że on da sobie radę i pewnego dnia zostanie bohaterem. A co się stało z matką chłopca Kuschiną Uzumaki? To wiedzą tylko nie liczni że zmarła przy porodzie.
Od tego zdarzenia minęło równych 13 lat, chłopiec Naruto Uzumaki był znany w całej wiosce ,jedni się go obawiali, zabraniali się bawić z nim swoim dzieciom i mówili że demon zawładnął jego ciałem. Inni zaś próbowali mu pomóc i dzięki temu Naruto zdołał już wiele osiągnąć. Kiedyś był sam a zyskał wiele przyjaciół, dziś należał do Team7.Pamięta do dziś jak się cieszył że będzie w drużynie z Sakurą, i choć tego nie okazywał to także bardzo się cieszył że będzie w drużynie ze swoim najlepszym przyjacielem Sasuke. On także wychowywał się bez rodziny. Jego starszy brat Itachi wymordował cały klan Uchiha zostawiając przy życiu tylko jego. Sasuke chłopak niegdyś uśmiechnięty, żyje w mroku zemstą do brata .Naruto poznał w akademii gdy miał 7 lat ale zaprzyjaźnili się dopiero po tragedii w jego klanie. Obaj wychowywali się bez rodziny. Trzeci członek ich drużyny to Sakura ,można powiedzieć że jako jedyna wychowała się w kochającej rodzinie. Ale tak nie było, rodzice chodź nie byli ninja nigdy nie mieli dla niej czasu, nie podzielali jej zdania na temat że ona chce być kunoichi. Od dziecka wszyscy na około ją wyzywali i obrażali nazywając wielko czoła. Jej pierwszą przyjaciółką była Ino z którą się pokłóciła z czasem o Sasuke .Ich sensei też w pewnym sensie był do nich podobny, gdy był w ich wieku też stracił wszystkich których kochał. Jego ojciec biały kieł popełnił samobójstwo bo jego duma została urażona. Najlepszy przyjaciel Obito Uchiha oddał za niego życie ,oddając mu świeżo aktywowane Sharingan,a Rin? Rin podobno zginęła od uderzenia jednym z ogonów lisa, a Sensei Yondaime to każdy wie(jak ktoś nie wiem to jest to 4 hokage Minato Namikaze).
Trójka przyjaciół właśnie czekała na swojego senseia. Nie mogli się doczekać treningu, ponieważ dawno nie trenowali. Odkąd zmarł trzeci hokage i Naruto wyruszył z Ero-seninem w poszukiwanie Tsunade by została piątą Hokahe nie trenowali razem. Ale dziś w końcu mogli się spotkać i pokazać czego się nauczyli przez ostatnie tygodnie. Tylko czekanie na Kakashiego robiło się coraz nudniejsze.
-Ja cię nie mogę co on robi?
-Naruto jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?
-Bo jest głąbem
-Że co żeś powiedział Sasuke?
-Chłopcy uspokójcie się
Sakura chciała jakoś ich od siebie odciągnąć, widząc że chcą się na siebie rzucić. Kiedyś by nakrzyczała na Naruto i stanęła po stronie Sasuke ale w końcu zdała sobie sprawę że wyrządza krzywdę Naruto ,a uganiając się za Sasuke nie zdobędzie jego serca. Teraz traktowała ich jak równych i zauważyła że Uchiha bardziej ją polubił. Nagle pojawił się ich sensei.
-Yo dzieciaki
-Co zjawia się pan godzinę po umówionym czasie i mówi pan tylko To-wściekał się Uzumaki.
-Gomen ale musiałem...
-Tak wiemy musiał pan pomóc pewnej staruszce-powiedziała tym razem Sakura znudzona już tymi gadkami Seneia.
-Dobrze, a więc co dziś robimy?-Naruto już ucieszony że znów będą ćwiczyć razem skakał koło Hatake z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Zastanawiałem się nad tym i może dziś powalczymy między sobą.
Naruto i Sasuke natychmiast spojrzeli na siebie z gotowością by walczyć. Zawsze chcieli walczyć między sobą a  dziś nadarzy się ku temu okazja.
-Sensei ale oni się pozabijają.
-Dlatego będą walczyć razem.
-Jak to?
-Chce zobaczyć jakie zrobili postępy ,a walcząc z tobą uważali by nie zrobić ci krzywdy ,a walcząc pomiędzy sobą będą robić wszystko by wygrać.
-Chce sensei powiedzieć że jestem słaba.?
-Nie to miałem na myśli, chodzi mi o to że jesteś dla nich zbyt ważna i to ty byłaś i jesteś przy nich gdy potrzebują kogoś,nie wybaczyli by sobie gdyby coś ci zrobili.
Różowowłosa kunoichi dziwnie spojrzała na swojego senseia, by po chwili swój wzrok skierować w stronę swoich przyjaciół. Mimowolnie lekki uśmiech wpełzł na jej twarz gdy zobaczyła jak oboje szykują się do tej walki z wielkim zapałem.
-To co ja mam robić-zapytała po chwili.
-Pooglądamy ich walkę ,a potem pokażesz nam jakim jesteś medic-ninja.
-Hai-Sakura nie czekając dłużej wskoczyła na pobliskie drzewo czekając aż rozpocznie się walka. W tym czasie Kakashi podszedł do nich.
-Tylko się nie pozabijajcie, no dobra to start-krzyknął i zniknął w głębiach dymu i pojawił się tuż obok dziewczyny i także czekał aż rozpocznie się walka.
-To będzie bułka z masłem Naruto.
-Wiem pokonam cię w 5 minut.
-Chyba śnisz, ty? Nie żartuj.
blondyn już nie odpowiedział tylko wyciągnął z kabury 3 schurikeny i rzucił nimi w przeciwnika, kruczowłosy z łatwością je ominął. Walka sie zaczeła lecz żadne nie walczył na poważnie. Sasuke wyciągnął kunai i biegł szybko w stronę przyjaciela, Naruto także ruszył w stronę Uchihy z kunai w ręce. Dwa ostrza się zderzyły ,a chłopcy się od siebie odepchnęli.
-Koniec zabawy-krzyknął karo oki wyrzucając broń z reki po czym robiąc kilka pieczęci.
-Katon Ryuuka no jutsu-po tych słowach z jego ust Sasuke wyleciały płomienie ognia. Zaczęły one otaczać powoli Naruto ,a po chwili zaczęły go atakować. Blondyn próbował jakoś ucieć,w końcu mu się udało, a ogień zgasł. Był trochę przypalony i poobijany, ale to go nie obchodziło. Nie był dłużny i już po chwili można było słyszeć "Taju kage bunshi no jutsu".W okól chłopaka o lazurowych tęczówkach jak i Sasuke utworzyły się kopie Naruto które po chwili zaczęły atakować kruczowłosego. On choć było trudno pokonać te klony jakoś to zrobił, też był trochę zmęczony i poobijany.
-Co wymiękasz Sasuke.
-Kpisz sobie? Katon housenka no jutsu-w stronę Uzumakiego poleciała kula ognia ,która nagle zmieniła się  w kilka małych kul ognia, Naruto nie mając do skąd uciec przyjął to na siebie. Był zmęczony, ale nie chciał tego pokazać i już po chwili w jego ręce można było zobaczyć niebieską kulę.
-Rasengan!-Krzyknął i zaczął biec w stronę Sasuke on widząc zbliżającego sie blondyna, zaczął robić kilka pieczęci ,a w jego ręce też można było zobaczyć niebieską błyskawice.
-Chidori-I także zacząl biec w stronę przyjaciela. Dwie moce zderzyły się ze sobą, powstało wielkie oślepiające światło .Chłopców odrzuciło od siebie, obaj ciężko dyszeli i byli strasznie poszarpani. Chcieli się podnieść i dalej włączyć ,ale między nimi pojawił się Kakashi.
-Dobra koniec walki bo się pozabijacie, ogłaszam remis.
-Nic z tego ja mam jeszcze dużo siły by pokonać Sasuke
-Myślisz że masz jakieś szanse ze mną.
-Tak z ledwością stoicie na nogach ,usiądźcie pod tym drzewem zaraz was opatrzę-powiedziała Sakura podchodząc do nich. Musiała przyznać racje senseiowi ,gdyby ona walczyła z którymś z nich to nie walczyli by na serio.
-Sakura-chan jak chcesz nas uleczyć?
-Eh Naruto uczyłam się medic-jutsu gdy cie nie było.
-Serio?
-Tak,a teraz siedź cicho i ściągnij bluzkę.
Niebiesko oki zrobił to co mu kazała dziewczyna i czekał aż skończy Ona uklęknęła tuż przy Naruto i musiała przyznać że jak a 13 latka to miał on niezłe mięśnie i nie tylko on, ale Sasuke też miał niezły kaloryfer. Siedział też już bez koszulki i czekał aż Sakura skończyć leczyć Naruto i zacznie leczyć jego. Dziewczyna przyłożyła ręce do ciała chłopaka i już po chwili można było zauważyć jak zielona chakra przenika do ciała chłopaka. Leczenie obu chłopców nie zajęło jej dużo czasu, gdyż nie byli oni bardzo ranni tylko trochę podrapani. Po treningu sensei zaprosił ich na ramen, Naruto był w wniebowzięty gdy to usłyszał i był pierwszy pod budką z ramen .Sasuke, Sakura i Kakashi zamówili po jednej porcij za to blondyn jak zwykle pięć.
-Czy ty czasami jesz z umiarem?
-Sakurciu ramen dodaje mi sił-wyszczerzył się chłopak do dziewczyny.
-Ta i chyba zżera mu mózg od środka
-Ależ ty śmieszny jesteś Sasuke
On tylko prychnął na słowa blondyna i zaczął dalej jeść swoją porcje dania. W budce dowiedzieli się że jutro nie będą mieli misji bo Kakashi ma coś ważnego do załatwienia u Tsunade(Bo w domu nie ma kibla xD zart dop autorki)Gdy zjedli każdy udał się do swojego domu by odpocząć po jakże męczącym dniu.