poniedziałek, 11 lutego 2013

4. Śmierć


Biegł ile sił w nogach co chwilę zerkając na dziewczynę na jego rękach. Była nieprzytomna, ale co chwilę poruszała się czując ból który przeszywał jej ciało. Przeklinał w myślach na wszystko, a w szczególności na siebie. Przecież obiecał sobie chronić słabszych a w szczególności swoją drużynę, a ona była jej częścią. Przestała się zachowywać jak irytująca małolata i zaczęła treningi dość solidne. Zawsze trzymali ją z tyłu by była bezpieczna , a gdy im coś się stanie , by miała dość dużo czakry by ich uleczyć. Zawarli z Naruto obietnice, że zawsze będą ja chronić o dbać o nią, bo jak na razie to ona dbała o nich cały czas. Chroniła ich i pewnie gdyby nie ona już dawno leżeli by w piachu. Spojrzał w  bok gdzie ujrzał blondyna z krwawiącym ramieniem. Nie przejmował się tym bardzo ,teraz patrzył tylko na dziewczynę w rękach przyjaciela. Ten zawsze roześmiany chłopak wyglądał teraz jak zbity pies. Jego najlepsza przyjaciółka, była ledwo żywa, sam miał ochotę wziąć ją na ręce i jeszcze szybciej zaprowadzić do konohy, ale wiedział że każdy groźniejszy ruch i jej rany zaczną krwawić jeszcze bardziej.
-Sakura-chan- powiedział cicho i nie spodziewał się odpowiedzi, ale jakie było ich zdziwienie gdy spojrzeli na nią i miała otwarte oczy i uśmiech na twarzy.
-Naruto…. Ta.. Smutna twarz ,…. Do ciebie… nie pasuje-powiedziała robiąc lekkie przerwy by złapać oddech, ciężko jej się oddychało.
-Nic nie mów, nie przemęczaj się- tym razem odezwał się karooki. Wolał żeby nie męczyła się za bardzo. Chwilę milczała przyglądając im się , a po chwili usłyszeli jej cichy śmiech.
-Naruto obiecaj że zostaniesz hokage i przypilnujesz żeby nie pochłonęła go zemsta dobrze
-Ale Saku…
-Obiecaj- krzyknęła czego po chwili żałowała bo z jej ust wydobyła się stróżka krwi.
-Obiecuje- kiwnął głową, musiał obiecać. Dziewczyna więcej się nie odezwała, nie mogła. Choćby chciała coś powiedzieć to wiedziała ze gorzko tego pożałuje. Nie czuła w ogóle nóg , a jej ręce też powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Spojrzała ostatni raz na chłopaka który ją niósł i z uśmiechem powoli zaczynała zamykać oczy. Była zmęczona i wszędzie czuła ból. Teraz miała po prostu ochotę zasnąć.


Odkąd dostała wiadomość o swojej uczennicy, od razu postawiła cały szpital na nogi, by byli gotowi z każdej chwili przyjąć ciężko rannego pacjenta. Sama udała się do bramy głównej i tam oczekiwała przybycia shinobi. Z każdą nową minutą oczekiwania była coraz bardziej zdenerwowana. Co chwilę spoglądała w stronę wyjścia wioski, a po chwili znów wracała do przyglądania się swoim butom. Shizune w szpitalu była w gotowości , sala była już przygotowana, teraz liczył się tylko czas. Po chwili znów spojrzała w stronę bramy i ujrzała osoby na które tyle czekała, wyszła kawałek i czekała aż podbiegną pod bramę, mimo że było to kilka sekund, ona myślała że trwa to wieczność. Widziała krew na ciele Sasuke, która na pewno nie była jego, gdyż miał on tylko kilka zadrapań i nic poważniejszego. Naruto także wyglądał na całkiem zdrowego, z wyjątkiem jego ręki. Byli tylko w  trójkę co oznaczało że reszta postanowiła dokończyć misję. Gdy tylko znaleźli się już na terenie wioski, Uchiha z niechęcią , ale oddał dziewczynę jednemu z medyków, który po chwili wraz z Tsunade zniknęli im z pola widzenia.
-Też powinniście się udać do szpitala- powiedziała jakaś starsza kobieta, która została z nimi. Miała brązowe włosy upięte w koka i okulary na nosie. Była jedną z pomocnic Shizune w szpitalu.
-Ale co z Sakurą- krzyknął blondyn. Nie obchodził go teraz swój stan zdrowia tylko przyjaciółki.
-Wybacz, ale teraz nie jestem w stanie ci nic powiedzieć, udajmy się do szpitala , gdzie opatrzę wasze rany, po czym poczekacie i sama czcigodna wam przekaże wiadomości- mówiła spokojnie, lecz stanowczo. Jej twarz nie wyrażała nic poza zmęczeniem, które pewnie doskwierało jej cały dzień. Chłopcy spojrzeli na siebie, po czym niechętnie poszli za niebieskooką kobietą.


Gdzieś daleko od kraju ognia, w krainie gdzie zawsze była pochmurna pogoda, a deszcz nigdy nie ustępował swojego miejsca znajdowała się kryjówka wielu przestępców. Nikt nigdy nie wypytywał o poprzedniego władcę wioski bo po co? Skoro teraz ludziom też żyło się bardzo dobrze. Mieli gdzie mieszkać i za co żyć, a ich teraźniejszy władca dbał o ich dobro. Był też anioł który strzegł ich i zawsze miał na wszystko oko. W czasie takiej ulewy normalni ludzie by nie wychodzili na zewnątrz, ale tutaj byli już do tego przyzwyczajeni. Każdy dzień tak wyglądał, jakby niebo płakała za to co się z tym światem dzieje. Małe dzieci bawiły się w kałużach, zaś dorośli pracowali lub spacerowali. Nikt nawet nie spostrzegł dwóch mężczyzn przyodzianych w czarne płaszcze z kapturami na głowach. To była codzienność, że ktoś kto miał dość wojen witał do ich wioski, gdzie żyło się spokojnie. Mimo wszystko gdy wypytywali o Boga lub anioła ludzie stawali się podejrzliwi.
-Dziewczyna została praktycznie śmiertelnie ranna, tylko cud może ją teraz uratować, do wioski razem z nią wyruszyli posiadacz demona i Uchiha.- osoba , która właśnie skończyła swój monolog spojrzała na towarzysza ,a raczej towarzyszkę.
-Kazał ją na razie obserwować, ale podąża już za nimi. Myślę że psychika demona nie wytrzyma odejścia jednej z jego przyjaciół a wtedy będzie łatwiejszym celem.- odparła kobieta melodyjnym głosem. Mężczyzna spojrzał na nią z lekkim uśmiechem po czym wszedł za nią do wielkiego budynku.Gdy tylko znaleźli się w środku można było ujrzeć więcej osób, tym razem opatulonych w czarne płaszcze , ale z dodatkami czerwonych chmurek. Gdy tylko ów mężczyzna i kobieta ściągnęli przemoczone czarne płaszcze od razu założyli swoje identyfikatory Akatsuki.
-O Kakuzu wróciłeś- wtrącił jakiś blondyn, przewracając w dłoniach jakąś kukiełkę z gliny- widzisz Sasori-sempai to jest prawdziwa sztuka- tym razem odwrócił się do swojego towarzysza i pokazując mu kukiełkę z gliny , która przypominała Itachiego , po chwili zrobiła wybuch i małe zamieszanie na stolę. Jego wzrok utkwił przez chwilę w znienawidzonym przez siebie Karooki, ale gdy nie zobaczył żadnej zmiany w jego wyrazie twarzy, zrezygnowany westchnął i oparł się o swoje krzesło.
-Przestańcie się wygłupiać, mamy zadanie- krzyknęła kobieta o niebieskich włosach. Po jej słowach w pomieszczeniu pojawił się mężczyzna, dość wysoki o pomarańczowych włosach , a w twarzy miał pełno kolczyków. Gdy tylko mężczyzna pojawił się w pomieszczeniu, rozmowy ucichły i każdy patrzył w jego stronę.
-Orochimaru ułatwił nam zadanie, więc teraz wasza kolej-po tych słowach na twarzach niektórych pojawiły się szatańskie uśmieszki. Nikt już nic więcej nie powiedział, każdy zajął się tym co zostało mu przydzielone.


Patrzył tępo w ścianę, na której była wywieszona tabliczka a obok niej dioda, który zawiadamiała o tym czy sala jest wolna czy zajęta. W tym momencie świeciło się na czerwono, a pewien blondyn już nie mógł wytrzymać tego oczekiwania. Co chwilę wstawał krążył po korytarzu po chwili siadał , siedział chwilę i znów wstawał. Było to już powoli trochę męczące ,dla jego przyjaciela, który ciągle siedział i patrzył to na drzwi od Sali operacyjnej to na Uzumakiego.
-Babunia mogła by się pośpieszyć- wydukał w końcu oparty o ścianę. Zrezygnowany zjechał po niej w dół patrząc na swoje stopy. Po chwili zobaczyli jak lekarze wychodzą z Sali, ale hokage jeszcze nie. Nikt nic nie powiedział, nawet nie spojrzeli na dwóch chłopców , którzy w tym momencie wyczekiwali odpowiedzi na swoje pytania. Ominęli ich i wrócili do swoich zajęć. Znów spojrzeli w stronę Sali, ale światełko dalej świeciło się na czerwono, lecz po dziesięciu minutach zaświeciło się na zielono, a z sali wyszła z nieciekawą miną wnuczka pierwszego. Spojrzała na chłopców, którzy niecierpliwie czekali na jej pierwsze słowo.
-Chciałabym was widzieć w moim gabinecie za chwilę-odparła nerwowo po czym zaczęła oddalać się od Sali w której odbyła się operacja. Wcześniej jednak zamknęła ją tak że nikt nie miał do niej wstępu oprócz niej samej. Zdziwieni chłopcy spojrzeli po sobie po czym z niewiedzą ruszyli zaraz za blondynką.


Siedziała w swoim gabinecie i patrzyła co chwilę to na blondyna, to na karookiego. Wiedziała co chce im przekazać, ale nie wiedziała od czego zacząć. Westchnęła cicho i już miała się odezwać, gdy ktoś ją uprzedził.
- Babuniu, długo jeszcze? Chciałbym jak najszybciej zobaczyć Sakurcie—powiedział Naruto wyszczerzając swoje białe ząbki i zakładając ręce za głowę. Nie przejęła się bardzo tym jak ją nazwał, ale co chciał zaraz uczynić. Przygryzła delikatnie wargę i spuściła wzrok.
-Co z nią ?- warknął delikatnie Sasuke w jej stronę. Wyczuł z jej zachowania że jest coś nie tak. Uzumaki nie bardzo wiedząc o co mu chodziło spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
-Naruto, ty nie możesz jej teraz zobaczyć- odparła spokojnym tonem, układając sobie w myślach co ma powiedzieć.
-Nie martw się, posiedzimy chwilę i zaraz od niej pójdziemy, przecież nie będzie zła- odpowiedział znów z wielkim uśmiechem.
-Ona już nigdy nie będzie na ciebie zła- nie wiedziała czy blondyn zrozumiał, ale Uchiha wyszczerzył na nią oczy i zaczął ciężko oddychać.
-Obudziła się? Powiedziała że już więcej na mnie nie krzyknie?- Naruto cieszył się w tym momencie jak dziecko. Po chwili poczuł uderzenie z tyłu głowy i z wyrzutem spojrzał na swojego przyjaciela.
-Sasuke idio…- nie dokończył. Jego niebieskie tęczówki teraz nie mogły uwierzyć w to co widza. Jego kolega z drużyny, miał spuszczoną głowę i dłonie zaciśnięte w pięści, a w jego oczach można było ujrzeć obawę.
-Spóźniliśmy się- tylko tyle zdołał wydukać po czym spojrzał na blondyna. Ten na początku nie kumał, ale po chwili znów zwrócił wzrok ku Hokage i znów na Karookiego. Jego twarz momentalnie spoważniała, a ręce które trzymał za głową spoczęły wzdłuż tułowia.
-Oba-chan.- szepnął cicho z niedowierzaniem w oczach.
-Gomen, zrobiłam co mogłam.- tylko tyle zdążyła jeszcze wydukać po czym gestem dłoni pokazała im żeby wyszli, bo sama nie ma ochoty już o tym rozmawiać. Zabroniła im jeszcze odwiedzać tamtą sale, nie chciała żeby zobaczyli to. Gdy tylko opuścili jej gabinet spojrzała za okno i zamyśliła się na chwilę czy dobrze zrobiła. Nie potrafiła jej uratować , ale on dzięki swojemu Kekkei Genkai mógł przedłużyć jej żywot o tyle by można było ją uratować. Wiedziała że źle zrobiła, ale nie mogła pozwolić jej umrzeć. A do tego będzie żyć z tym kłamstwem do końca swoich dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz